wtorek, 25 sierpnia 2009

dzień 20.

Zacznę od petycji :) A mianowicie, jak tylko możesz, zabieraj autostopowiczów - wszyscy myślą, że to niebezpieczne, ale wręcz przeciwnie, więc moim zdaniem nie ma się zbytnio czego obawiać. A jak radość dla autostopowicza, że ktoś się zatrzymał - no i kierowca ma towarzystwo!

Już odpuściłyśmy Bordeaux, poszło dość sprawnie. Szłyśmy sobie uliczkami i nadal podziwiałyśmy piękno tego miasta, znalazłyśmy po drodze nawet statuę Wolności (miniaturę tej z NY).

Statua wolności ku pamięci ofiar 9.11

Spotkałyśmy się z Chaoe (przyjaciółką dziewczyny, w której to mieszkaniu spałyśmy) o 10.30, żeby oddać jej klucze. Poszłam z nami na wylotówkę, pożegnałyśmy się i może z 5 min czekałyśmy, aż miły pan francuz zaoferował nam podwiezienie na stację benzynową - a tam kolejne 3 minuty i jedziemy. Podwiezione zostaniemy aż do Belgii, jedziemy busem w którym przewozi się leki, których wartość czasem sięga 10 milionów euro!. A co w Belgii... to się zobaczy :D

Pan belg z którym przejechałyśmy ponad 700km był bardzo miły i super mówił po angielsku! Fajnie było! ale się skończyło! A żeby było śmieszniej to jutro jedzie do... Madrytu!! a ja tam lecę za 2 dni!!
Przejechaliśmy przez Paryż i nawet wieżę Eiffla widziałyśmy, ale zanim się zorientowałam, to zniknęła... więc na zdjęciu - tylko czubek :D

Wieża Eiffla gdzieś tam za krzakami :D

Wysadził nas... Hmm... nie wiem gdzie :P ale w sumie to chyba jeszcze Francja ale do Belgii już nie daleko! Zachód słońca, normalnielepszy niż nad morzem :)


Siedzę, w sumie to leżę sobie w namiociku i czekam, aż Romcia wróci z łazienki. Tym razem nie rozbiłyśmy się na plaży, tylko na... autostradzie :D

A mianowicie na takim dużymmm parkingu przy stacji benzynowej ze stawem, drzewkami i parkiem. Jest milusio! Tylko od tych codziennych kanapek i nieregularnego jedzenia trochę mnie brzuś boli... i zamiast o niego zadbać to zjadłam właśnie pół paczki babeczek :D

Ehh jak wrócę do Santiago to będzie dietka! Przede wszystkim: na śniadanie musli z mlekiem i bananem, a nie pół bagietki z połową serka Philadelphia i pomidorem - o nie!! przynajmniej nie przez pierwszy tydzień, bo później... to pewnie zatęsknię :( W ogóle wielu rzeczy mi będzie brakować, a przede wszystkim Romy.. i naszego kompletnego wyluzowania! No cóż... niedługo się widzimy w Rzymie :DDD Plan jest taki, że się tam spotkamy w październiku lun listopadzie!! Zaś teraz czas na... film! Dobranoc :*

2 komentarze:

  1. Ja zawsze chciałam zabrać autostopowicza, tylko jakoś tak zawsze wychodzi, że jak jadę samochodem, to on jest po brzegi wypakowany ludźmi :(
    Za to raz byłam w okolicy Wdzydz na wycieczce pieszej i któregoś dnia nie wytrzymaliśmy i poprosiliśmy kogoś o podwiezienie (chyba 5km) do Wielkiego Podlesia, gdzie inni znajomi siedzieli na koloniach.

    OdpowiedzUsuń
  2. eee 5 km to nie autostop :P
    jak jedziesz niewiadomo gdzie to dopiero jest przygoda :)
    a jak młody sie miewa??

    OdpowiedzUsuń