czwartek, 24 września 2009

Papierkowa robota.

W poniedziałek poszłam do ORE (tutejszego biura wymiany zagranicznej), zapytać się, gdzie mogę wynająć rower za darmo od univ, oczywiście wysłali mnie w inne miejsce! Następnie poszłam do biblioteki odebrać moja kartę biblioteczną, spotkałam się z Maćkiem i poszłam załatwić to, na czym mi najbardziej zależało - kartę studencką i konto w banku. Pani w banku na dzień dobry prosi o zdjęcie, którego oczywiście nei miałam, więc sprawa dnia - niezałatwiona!

Poszłam więc z Maćkiem do tego miejsca od rowerów.. a tam dobra wiadomość - można je wynająć od grudnia... super...

Praca.. zlatuje szybko, zajęcia są inne niż w wakacje, i jakoś tak mniej męczące...

a wieczorkiem zostałam w domu, i zrobiłam coś za co się zabierałam do 3 miesięcy - przemeblowanie!!!
Miało przyjść kilka osób na film do mnie, ale w rezultacie nikt sie nie pojawił, a ja mogła w spokoju i w nowym przemeblowanym pokoju oddać się 'How I met your mother"
No i niestety... jakoś tak się chora poczułam... gardełko zaatakowałam więc amolem!

Wtorek - podejście nr 2 do banku, oczywiście trochę za późno wyszłam z domu więc nie zdążyłam na autobus na 11 do pracy...

W banku - pani mówi: ładne zdjęcie, ale nie może być czarno - białe... grrryyy nie mam innego i nie widzę różnicy - więc powiedziałam, że ja chcę to i już. Pani powiedziała, że zadzwoni do mnie i powie, czy takie jest ok czy nie, bo musi zapytać 'góry' - nie dzwoni, więc chyba jest ok :D

jako, że już byłam spóźniona na autobus to poszłam sobie do biblioteki na skype, i pogadałam z Romą :) za którą tęsknię, a która ma sie bardzo dobrze!!!
Bardzo jej się podoba na Słowenii, ma motylki w brzuszku (pewnie mnie zabije za rozsiewanie plotek - ale co mi tam :P) i bardzo jest zadowolona i szczęśliwa!

W pracy... jak to w pracy :)
a po pracy zaszłam na Plaza Roja - taki plac bardzo blisko mojego domu, bo akurat był tam happening promujący rowery miejskie. Oczywiście niewiele myśląc wyrobiłam sobie kartę na rower za całe 10 euro na rok.
Polega to na tym, że w całym Santiago jest kilka (ok. 7) stanowisk z rowerami miejskimi, podchodzi się do takiego stanowiska, przykłada tą kartę i odbezpiecza blokadę i bierze rower. Czas jazdy to 1 godzina, wtedy trzeba rower odstawić na stanowisko - nie koniecznie to samo z którego się wzięło i 20 min odczekać i znowu można rower wziąć sobie na godzinkę. Fajne co?? tylko mało tych stanowisk! Ale w razie co jest! no i już nie muszę się martwic tym jak wtargać rower na 4 piętro :D

Po rowerowej akcji szybciutko na basem. Ja, Maciek, Stefano, Stefano "nowy", Gosia i Karol. Miki poszedł z nami tylko zobaczyć gdzie to jest, Attilio został chory w domu... a po drodze spotkaliśmy Almara!

Na basenie poszalałam - 50 długości w tym 4 sprinty zrobiłam.
A w domu... czekając na ludków, którzy na film mieli przyjść poszłam do sąsiada... do sąsiada spod 5b, dlaczego?? Bo jak wyskakiwały mi sieci bezprzewodowe u mnie w pokoju, to najsilniejsza się nazywała WLAN-5B - trudno się domyślić, że chodzi o mieszkanie 5B co?? byłam tam już kilka razy, ale nigdy nikogo nie było... a wczoraj byli, i powiedzieli, że muszą się zastanowić, czy dadzą mi hasło... ale za 5 min juz byli u mnie i mam teraz szybki internet w CAŁYM pokoju, a nie tylko na łóżku czy oknie!!! o!!
I na razie za darmo, do końca września. Zobaczymy czy mi odpowiada i czy im nie przeszkadza... a w październiku pogadamy o cenie!
Fajnie jest korzystać z domu ze skype :DDD

A o 23.30 przyszli do mnie Maciek, Gosia, Karol, Miki i Stefano nowy na film, i w sumie nawet nie wiem co wybrali, bo dość długo wybierali... Film był nudny i wszyscy pozasypiali - więc w połowie wyłączyliśmy i ja z Mikim i Maćkiem poszłam gdzieś, a reszta do domu się zmyła. Fajnie było - a to dlatego, że...
hmm... nie wiem jak to wyjaśnić... ale po tak krótkim czasie mogę już powiedzieć, że są oni moimi przyjaciółmi... wiem, że to za wiele, bo za krótko się znamy i za mało o sobie wiemy... ale to się czuję, wiem, że mogę im zaufać, że świetnie się rozumiemy, że martwimy się o siebie wzajemnie... po roku - wiem! z dużą pewnością, że będę mogła ich nazwać moimi przyjaciółmi!
Myślę, że jeszcze dobry kontakt będę miała z Attilio i Stefano! No i Almara, ale on to wyjeżdża w lutym... do Gdańska :D
Poza tym oczywiście, są jeszcze dziewczyny :)))
Hania - moja prawie siostra bliźniaczka (23.04.86), Gosia, Angela (która jest w połowie amerykanką i w połowie włoszką i powiedziała mi że super mówię po angielsku :DDDD) Julia (chociaż ona się tak super mocno z nami nie trzyma)
Właśnie... wczoraj rozmawiałam z Gosią na ten temat - obie jesteśmy pod wrażeniem, że tak się szybko zgraliśmy i tak bardzo się lubimy... i tylko zastanawiamy się czy jak się zaczną zajęcia, nasze więzi sie utrzymają!

Tak więc poza tym, że to miasto jest genialnie i cudowne, są tu też wspaniali ludzie!! i za to wszystko dziękuję! nie wiem komu, ale dziękuję!

a dziś... zaspałam do pracy tym razem nie obudziłam się o 8.50... tylko o 9.04 - ale to i dobrze, bo... wypełniłam ankietę poerasmusową z praktyk przez internet, o czym zapomniałam, a bez czego moja mam nie mogłaby dziś w Gdańsku podpisać umowy na studia, posprzątałam - bo po filmie był mały bałaganik, a czysto musi być, bo... dziś o 16 przychodzi pan wymienić mi okna, żeby głośno u mnie w moim cudownym pokoiku nie było! i o 11 pojechałam do pracy - i cały czas w wolnych chwilach uzupełniam bloga! a zaraz do domu zobaczymy jak tam okna...

przemeblowany pokoik z nowymi oknami

Okna plastikowe - wymienione - tzn stare zostały więc teram mam podwójne okna!

Na 21 poszliśmy do teratru, tym razme większą grupą - Frida.. po gallego.. w sumie mogę powiedzieć, że mi się nie podobało - w porównaniu z ostatnią sztuką!

Teraz czas spać bo jutro dla odmiany na 9 trzeba wstać - tyle, że jutro robię sobie wolne i wynajmujemy 2 samochody i jedziemy o 8.45 na Finisterre :DDDD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz