wtorek, 3 listopada 2009

Halloween...

Bardzo komercyjne święto... nie przepadam, bo do tego niby wszyscy mają się świetnie bawić, a jednak przebierają się (o ile w ogóle) tak jakoś ponuro...
więc ja się przebrałam za folę bąbelkową i cały koszt stroju to 3.80 euro :D
resztę napisze później bo jakieś dziwne błędy mi tu wyskakują!!


całuśnie


w całej okazałości ;)


z choinką zapachową Paula


z panią króliczkową Irlandczykiem

Kurcze nie wiem co się dzieje, ale jakieś dziwne szlaczki mi wyskakują... grrryy...
No więc wieczór wyglądał tak, że poszliśmy najpierw do akademika się 'stroić' :D
Później na domówkę, na której prawie nikogo nie było, a później do Mei potańczyć,(tam sobie Paula zrobiła wielkiego siniaka na uchu - nikt nie wie jak!)
A następnie to ja została sama z Zuzią i zaczęłyśmy się włóczyć po mieście... i tak spotkałyśmy kolegów z naszego kursu hiszpańskiego... jeden z nich był tak pomocny, że wziął moją kurtkę i tak nią zaczął wywijać... że już później nie było w niej kluczy od domu... co niestety zanotowałam dopiero po dotarciu do domu, a zamknięciu klubu...

Otworzyła mi moja współlokatorka... ale klucza do mojego pokoju nie miała... więc do 10 czekałam an właściciela, aż przyniesie klucze zapasowe, śpiąc na krześle przy stole, Zuzia zaś znalazła sobie miejscówkę w wannie z ręcznikami - bez komentarza... także mam nauczkę nie zamykać pokoju na klucz - i chować klucze do kieszeni!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz