sobota, 9 stycznia 2010

życie w dżungli!

Ostatni post: 'w dżungli życia', a teraz odwrotnie... skąd to??

jak pisałam kiedyś, wpadłam po długiej nieobecności do Polski i na dworcu we Wrocławiu miałam przykład Polskiej uprzejmości - gburowatość Pani w informacji 100% uświadczyło mnie w przekonaniu, że jestem już w Polsce...

teraz, przed wylotem do Santiago latałam i załatwiałam sprawy urzędowe... i jak zwykle (tym bardziej po świętach) urzędniczki były przeNIEsymatyczne! norma!
ale...
poszłam raz z mamą załatwić kablówkę - kolejka jak po darmowe TV co najmniej... same babcie i dziadki... idę po ofertę... wracam z kartką... ale dali mi tylko TV, więc idę raz jeszcze po internet... wpada za mną mocherówka i mówi, tzn drze się na mnie:
Pani chyba nie chce się wepchnąć - tam jest kolejka i ja Cię nie wpuszczam... trochę mnie zamurowało, bo właśnie oglądałam ofertę przyczepiona na ścianie... ale Pani obsługująca się zaśmiała i powiedziała, że absolutnie mnie poza kolejnością nie obsłuży i obie się zaśmiałyśmy a stara maruda wyszła...
ale jak ja wyszłam i powiedziałam jej, ze zamiast podejrzewać wszystkich o złe zamiary i narzekać to powinna się uśmiechać i rozluźnić atmosferę... jak wszyscy z kolejki na mnie naskoczyli, że ja powinnam się wszystkch spytać czy mogę tam wejść... i w ogóle - kłótnia (bo ja ze swoim ciętym językiem nie dam sobie w kaszę dmuchać) trwała jakie 5 min... i to Polska właśnie zamiast uśmiechu permanentne obrażenie na twarzach... szkoda...

Zatęskniłam wtedy za Hiszpanią!
i oto jestem tu znowu!! ale o tym później ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz