Nie - nie chodzą na zakupy...
Nie... nie były na imprezie...
Nieeee - nie pojechały na zwiedzanie!!
Tak - przesiadują w bibliotece!! razem z jakimś 1500 innych studentów!
i jakby to hiszpanie powiedzieli - to nie jest una broma (żart)
Nie mogłyśmy znaleźć miejsca na początku, żeby usiąść... no i tak do 3 w nocy siedziałyśmy... i wcale nie byłyśmy ostatnie!
ok. 22 kończą się słodycze w maszynie i kawa z kofeiną...
Ogólnie jest śmierdząco... ale o dziwno - fajowo!
Dziś nawet Paula po 3 dniach - (w sumie 33godzinach) stwierdziła, że czuje się jak w domu! ;P
W dzień pierwszy... przeczytałam 40 stron po hiszpańsku i napisałam z tego pracę na 8 stron... również po hiszpańsku, co więcej o lingwistyce... czyli bliżej - nie wiem o czym ;P
Wczoraj... była praca typu - kopiuj, wklej, sformatuj, sprawdź czy się z książką zgadza...
A dziś zawitałam później, bo miałam egzm (z czego to ja właściwie nie wiem - lingwistyka)
Można było mieć komputer, notatki, książki... a i z tymi pomocami jestem pewna tylko 1 odpowiedzi - na 15. A żeby zaliczyć trzeba mieć 10!! ołłłł jeee!!
Dobra... kończymy... bo... bo są 2 powody:
1. przez egzamin - nie poszłyśmy dziś z rana z Paulą biegać (tak - nadal biegamy), więc trzeba iść teraz, a poza tym 3 dni z rzędu do 3 w nocy w biblio... przegięcie.
2. zaczyna się głupawka, śmiejemy się z nie wiadomo czego... i krótko mówiąc nam odwala!!
więc spadamy pobiegać, póki mamy jeszcze siły!
aaa dodam tylko, że nadal mi się buźka uśmiecha na wszystko i do wszystkich - i znalazłam sprzymierzeńca - Paulę ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz