właśnie wróciłam z... 'imprezy'... tak, tyle, że tu imprezy wyglądają inaczej!
idzie się pod klub, pije co się chce i gadaaa i gada i spędza miło czas - nie trzeba się wystroić a i tak wszyscy mówią, że pięknie wyglądasz!
a na koniec się idzie pod katedrę, na główny plac miasta - kładzie się tak 15 Wochów i ja i podziwiamy to cudo z naszymi plecami... skaczemy, fikamy, robimy gwiazdy, leżymy, śpiewamy....
gdzie, ale gdzie ja się pytam w Polsce można tak 'imprezować'?
Leżałam chwilę z Attilio, moi best przyjacielem tu... umówiliśmy się, że na 30 lat wrócimy pod katedrę razme i się położymy tak jak dziś! wierzę, że to zrobimy!
Ale będę za nimi wszystkimi tęsknić... i za Tym cudowny miastem... które rok temu uważałam za końce świata, a dziś uważam za jego początek... ;(
idę się położyć na minut 40 - o 7.30 jedziemy na Islas Cies... będę... w... Raju!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz