czwartek, 3 czerwca 2010

majowi goście + Kusturica!

Z rana o 13 ;) dzwoni mój hiszpański tel... nr nieznany... odbieram i mówię:
Hola... słyszę cześć... pytam kto to? słyszę Dorota... to ja na to... Jaka Dorota (bo przecież w Santiago nie znam żadnej)
A odpowiedź padła: Twoja kuzynka!!!!!!!!!!!! a ja na to jupiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!
Będziemy u Ciebie za 4 godziny! paa
wow... szybki tel do Pauli - potrzebuję Twojej pomocy... była po godzinie i zrobiłyśmy wielkie sprzątanie mieszkania!
Szacunek dla niej wielki - odgrzybiła kuchnię!
Ja zaś zajęłam się łazienką! Wyrobiłyśmy się idealnie na przyjazd Doroty!

26.04 przyleciała moja kuzynka z Florydy do Madrytu po to aby...
Przejechać się rowerem!
tak więc od 26 do 8 jechała do mnie.. Zawitała do Santiago kompletnie przemoczona... ale szczęśliwa ;)

Przyjechała ze swoim kolegą Thomasem. Zostali u mnie do poniedziałku robiąc z mieszkania pobojowisko ;) tzn rozwiesili wszędzie swoje mokre rzeczy, rozstawili wózki od rowerów, namiot + rowery... ogólnie camping!

Poszłyśmy na zakupy (Dorota z moich ciuchach, a Thomas został w domu bo się nie miała w co ubrać) i trochę sobie poplotkowałyśmy - nie widziałyśmy się 3 lata...
ehhh jak ten czas leci! a ja się bardzo stęskniłam!
W niedzielę poszli na zwiedzanie, a ja w tym czasie odebrałam tel od Partyka (tego co był u mnie na Wielkanoc) Cześć - przenocujesz dziś 3 osoby?? wow niee.. jest u mnie kuzynka! a co się stało?

Przez wulkan zamiast w Porto zlądował z kolegami w Santander...
tak więc przygarnęłam... Dorota z Thomasem na moim łóżku, ja na podłodze, a Patryk z 2 kolegami w salonie na kanapie! Daliśmy radę!

A w poniedziałek z rana.. wszyscy sobie pojechali... i znowu smutno było!
Z Dorotą miałam się jeszcze za tydzień zobaczyć... ale nie zdążyłam z powodu nieprzewidywalnej podróży stopem wrócić na czas i już jej nie widziałam... ciekawe kiedy teraz się zobaczymy...

Ehh... przez niecałe 3 tygodnie przejechali na rowerach ponad 2000km... ciągle pod górę - bo taka jest Galicja... podziw dla nich zupełny! :*

A we wtorek... kolejni goście!
Asia i Iga z którymi byłam na wymianie w Danii 2,5 roku temu!
Zrobiły sobie objazdówkę po Pn Hiszpanii i zahaczyły o mnie... ale się ucieszyłam na ich widok!
też się bardzoooooooooo stęskniłam!

od razu poszłyśmy na spacer!

A w środę - ja na zajęcia, one na zwiedzanie! a wieczorkiem... ehh...
zaczęło się wielkie święto w Santiago - tzn wniebowstąpienie. A Hiszpanie jak to Hiszpanie świętują z pełną parą!
poza festynami, koncertami i innymi atrakcjami całe miasto jest bardzo przystrojone!
a tego dnia (pierwszy z fiesty) był koncert!

cudowna mina Igi na wieść o tym, że idę w kaloszach!

Po drodze przez Alamedę zahaczyłyśmy o namiot z ośmiorniczkamia przepysznościami! tzw Pulperia!
przysmak galicyjski!
polecam!

Aż wreszcie dotarłyśmy na koncert Kusturicy i No Smoking Orchestra!
co ja tu będę wiele pisać - było G E N I A L N I E!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Najlepszy koncert na jakim byłam! NAJLEPSZY!


Było tanecznie, śmiesznie, popisowo... fantastycznie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! fantastycznie!
ale ok 2 wróciłam już do domu bo dziewczyny były zmęczone, a z rana jechały do Porto...
było superowooooooooooo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz